Reklama
TOP Festival

Lucyna Lgocka - Kohut oprowadza po swoim muzeum koronki koniakowskiej, foto: archiwum Lucyny Ligocke-Kohut

10.01.2022
Šipka

Lucyna Ligocka Kohut: „Koronka koniakowska jest fenomenem, który łączy świat wysokiej mody z lokalną tradycją.“

Z Prezes Fundacji Koronki Koniakowskie rozmawiałyśmy o koronkach wykonywanych dla Diora, Beyonce i królowej Anglii, a także o historii koniakowskiej koronki, przygotowaniach do zbliżających się targów Expo i tak po prostu, jak to się w Koniakowie mówi – o „heklowaniu“.

Jak wyglądają przygotowania na targi Expo? Co zwiedzający będą mogli zobaczyć?

To jest naprawdę wielkie wydarzenie, dla mnie, dla muzeum, dla koronczarek. Tak właściwie to wszystko już jest przygotowane. Przymiarki do Expo trwały jakieś trzy lata, ale najbardziej intensywnie pracujemy od zeszłorocznego stycznia. W Dubaju będą pokazane tradycyjne serwety, ale odbędą się także pokazy mody, kreacji z koronki koniakowskiej oraz największa koronkowa serweta świata, którą pobijemy nasz własny rekord. To wszystko już zostało załadowane na kontener i popłynęło na miejsce. Pokazany zostanie także sam proces wyrobu koronki, odbędą się różne pokazy multimedialne, więc będzie to bardzo dynamiczne. Powstaje również strona dedykowana wystawie czasowej województwa śląskiego z materiałami, które zbierałam przez cały rok, fotografiami, pochodzącymi również ze współpracy z panią Beatą Bojdą, która zaprojektowała suknie oraz z różnych spotkań. Więc jest tego sporo i tak naprawdę chyba już do samego wylotu, 25 stycznia, nie odpocznę.

Mówiąc o pokazach mody, to niezupełnie tradycyjne wykorzystanie koronki, prawda? Jak zmieniała się koronka na przestrzeni wieków? Czy w koronkarstwie pojawiają się różne trendy?

Ja bym powiedziała, że po prostu przychodzi moda na rękodzieło, na koronki też. Ale koronka pozostaje tradycyjna, to się ciągle utrzymuje i podoba. Wielorakość motywów roślinnych w kompozycjach, różnorodność struktury jest tak fenomenalna, że cały czas zadziwia i nie wychodzi z mody. To jest ponadczasowe! Ale oczywiście, ewoluują formy, dziś już nie robimy samych serwetek, ale także, na przykład, sukienki. W 2001 roku był „boom” ze stringami, który zwrócił uwagę na Koniaków, bo faktycznie po tym czasie Cepelii, komunizmu i zamkniętych granic, gdzie właściwie ludzie byli skazani na rękodzieło, to ta otwartość i rozwój przemysłowy sprawił, że lepsze było to, co przemysłowo wyprodukowane. Wchodziły wielkie sklepy, sieciówki i to się wtedy podobało. Zatem te stringi oraz bielizna wymyślona przez Małgorzatę Stanaszek w 2001 roku zwróciła uwagę na koronkę koniakowską, wzbudziła nowe zainteresowanie. Niektórzy byli za, niektórzy przeciw, niektórzy się tym chwalili, a niektóre koronkarki nawet nie chciały o tym mówić. Natomiast przez 10 lat faktycznie były ogromne ilości zamówień na bieliznę, na komplety, na stringi. Dzisiaj produkują się ciągle i te stringi, ale także ozdoby świąteczne, a najlepiej obecnie sprzedają się chyba łapacze snów. Może z racji tego, że nie trzeba ich prać ani prasować.

Koronka koniakowska wzbudza zainteresowanie także za granicą. Jak w ogóle doszło do tego, że rękodzieło z Beskidów posiadają tak słynne osoby jak Beyonce, Lada Gaga czy królowa Anglii?

Lady Gaga po prostu zamówiła sobie szydełkowe buty u Małgorzaty Stanaszek i ona je wykonała, podobnie Beyonce. Ja myślę, że najczęściej to jakiś przypadek sprawia, że koronka trafia do takich ludzi i ja to później medialnie sprzedaję. Zresztą tych znanych osób było o wiele więcej, tylko nikt tego nie zapisywał, nie interesował się tym. Dlatego też założyłam to muzeum, bo myślę, że to jest niesamowita historia, jak trafia się do takich klientów. Projektantka, która współpracowała z naszymi koronczarkami i zamawiała różne elementy, jakiś czas była asystentką Diora i po prostu pokazała im te rzeczy, które tutaj się robi. Dior zdecydował się zamówić u Beaty Legierskiej i Marioli Wojtas części sukni ślubnej, bluzki. Ta historia została zachowana przypadkowo, bo kiedy Beata Legierska szła na pocztę wysłać do Diora wykonaną bluzkę, to weszła do mnie do biura, ja pracowałam jeszcze wtedy w Ośrodku Kultury w Istebnej, wtedy mi ją pokazała. Ja szybko ją sfotografowałam i to jest jedyny dowód na to, że właśnie tutaj została zrobiona bluzka dla Diora. Współpraca z Rei Kawakubo była o tyle ciekawa, że sama Rei Kawakubo szukała wykonawcy szydełkowej koronki i skontaktowała się z moją koleżanką, która zajmuje się z klockową koronką Ewą Szpilą, myśląc z kolei, że to jest szydełkowa. Ona podała kontakt do mnie i firma z Japonii Comme des Garcons zrobiła ogromne zamówienie na metry, ponieważ myśleli, że my to robimy na wałkach, że koronka jest jak materiał. Odpisałam, że to nie jest możliwe, jest nas prawie siedemset, więc jesteśmy w stanie zrobić duże ilości, ale nie aż takie. I to ich jeszcze bardziej zainteresowało. Było to potwierdzenie, że faktycznie trafili na ręczną pracę, więc odpisali, że rozumieją i prosili o przesłanie próbek oraz wycenę serwety 60x60 cm. Ja wtedy zadzwoniłam do pani Marysi Suszki prosząc, żeby wyceniła, ile by to kosztowało i mówię jej, by podała taką zaporową cenę, żeby to rzeczywiście się koronczarkom po pierwsze opłacało, bo zazwyczaj pracowały za pół darmo. No więc pani Marysia odpowiedziała, że gdyby dostały siedemset złotych to byłoby cudownie. Ja im odpisałam i po trzech tygodniach otrzymałam odpowiedź, że są pod takim wrażeniem jakości, że zamawiają każdą ilość, jaką jesteśmy w stanie wykonać, cena dla nich w ogóle nie stanowi żadnego problemu, nie gra żadnej roli i żebyśmy to przygotowały do marca przyszłego roku. No i faktycznie wtedy czterdzieści koronczarek zrealizowało to zamówienie i dwieście sześćdziesiąt serwetek w kolorze białym o wymiarach 60x60 i siedemdziesiąt w kolorze czarnym zostało zrobione i pokazane na Paris Fashion Week 2018.

A serwetka dla królowej Elżbiety?

To z kolei historia wyglądała tak, że kiedy Państwowy Zespół Pieśni i Tańca Śląsk w 1961 roku pojechał na występ do Anglii, to podarował taką serwetę organizatorowi. Ona tak bardzo się spodobała, że postanowiono zamówić taką również dla królowej Elżbiety. Miała ją wykonać Maria Gwarek, założycielka Cepelii w Koniakowie i osoba, dzięki której koronka dziś wygląda tak, jak wygląda. Bez wątpienia to właśnie 50 lat trwania Cepelii, czyli państwowej instytucji, która kupowała i sprzedawała te nasze wyroby sprawiło, że koronczarstwo w Koniakowie stało się zawodem. Więc to ona zaczęła robić koronkę dla królowej Elżbiety, ale niestety w 1962 roku zmarła i nigdy jej nie ukończyła. Ta nieukończona serweta cały czas jest w Koniakowie, królowa zaś otrzymała inną, zrobioną przez Annę Bury, którą zamówił u niej syn Marii Gwarkowej. Tą serwetę wysłano i dzięki temu możemy się szczycić tym, że w majątkach królowej Anglii są także nasze koronki.

Mam takie bardzo laickie pytanie – ile potrzeba godzin lub dni pracy, aby zrobić taką koronkową serwetkę 60x60?

To wszystko zależy od wzoru jaki będzie na danej serwecie. W Koniakowie słyniemy z tego, że stosujemy cienkie nici. Dziś najczęściej używanym rozmiarem jest pięćdziesiątka, natomiast w początkowym okresie, jakieś 140 lat temu, posługiwano się wręcz taką cieniutką nicią maszynową – setki, dwusetki, sto pięćdziesiątki. Dziś tylko dwie koronczarki, Beata Legierska i Mariola Wojtas, na co dzień ją używają, natomiast większość produktów i wyrobów wykonywane są z pięćdziesiątki, która jest nadal bardzo cienka. To powoduje, że ten czas jest dosyć długi. Serwetę 60 cm, pracując po 4 do 5 godzin dziennie, ze średnim wzorem, robi się półtora tygodnia. I ona kosztuje 180 zł, 200, 240, do 300 złotych. Z cienkiej nici dwusetki to zajmuje dwa razy dłużej, około półtora miesiąca, siedząc po 6 godzin dziennie.

A ile czasu zajęło w takim razie zrobienie serwety na targi Expo?

No, to tutaj faktycznie koronczarki siedzą po 8 godzin, wymieniają się podczas pracy. Robimy ją właściwie od lata, bo wzory są trudne i jest duża ilość motywów. Na Expo bijemy drugi rekord Guinnessa, bo jeden już mamy. Dysponujemy największą koronką koniakowską świata, którą zrobiło pięć koronczarek w 2013 roku, ale teraz postanowiliśmy wykonać jeszcze większą, z jeszcze większą ilością motywów, by pokazać to niesamowite bogactwo koronki koniakowskiej. Zuzanna Ptak tworzy dzieło najwyższej jakości wraz ze swymi córkami Danutą i Wiesławą oraz wnuczką Anną Juroszek heklują niedoścignione wzory. A żeby było wiadomo, że to jest polskie, to w tej serwecie jest „wheklowane” także godło Polski. Całość będzie miała średnicę około 5 m i 20 cm.

Znana jest historia koronczarstwa w Koniakowie?

Kiedy zaczynano robić na szydełku w latach 1882-1883, to były czasy, kiedy w Trójwsi Beskidzkiej, czyli w Istebnej, Jaworzynce i Koniakowie, dzieci uczyły się w szkole podstawowych zajęć, takich jak szydełkowanie, szycie i wyszywanie. To wtedy zaczęła się ta historia. Wszystkie mężatki chodziły w czepcach koronkowych i na to miały szatki zawiązane na różne sposoby, które zależały od regionu. No i kiedy te dziewczynki dorastały, zaczęły sobie te czapce robić i to była pierwsza forma koronki tutaj. Dopiero około 1900-1901 roku jedna z dziewczynek, Zuzanna Wałach, która umiała szydełkować, trafiła na tak zwaną służbę do Goleszowa, gdzie wykonywano koronki. W domu, w którym służyła, widziała serwetki traktowane jak ozdoby. W biednych góralskich domach nikt nie zdobił sobie stołów w taki sposób, była znana tylko ta forma użytkowa tego czepca. Kiedy wróciła do domu, to zaczęła robić malutkie serwetki, które nosiła na sprzedaż do pierwszej karczmy w Wiśle Jana Halamy jako pamiątki dla turystów. W 1913 roku wyszła za mąż za Pawła Golika, przeprowadziła się do Koniakowa, do przysiółka Kadłuby. Tam właśnie do dzisiaj jest „zagłębie” największych artystek. Stamtąd wyszła także Maria Gwarek, która była sąsiadką Zuzanny, przeprowadziła się na Szańce, gdzie dziś znajduje się moje centrum koronki. Stworzyła też taki dom, wokół którego skupiały się koronczarki, prowadziła cepelie, wywoziła te koronki do Katowic i sprzedawała. Po jej śmierci powstała Izba Pamięci Marii Gwarek, aby między innymi prezentować te niedokończone dzieło dla królowej Elżbiety II. To jest dla mnie niesamowita historia i serdecznie zapraszam do Koniakowa, żeby przejść się po nim, bo wchodzisz do domu i tam siedzi cioteczka albo też siedzi młoda osoba i „hekluje”. No i właśnie fakt, że Zuzanna Wałach sprzedawała te serwetki oraz to, że Maria Gwarek założyła cepelię, gdzie wyroby od razu szły na sprzedaż,  forma zarobkowa spowodowała, że jest to wciąż żywe do dzisiaj i ciągle zachęca młode pokolenie do takiej formy pracy. Bo do którego domu się nie przyjdzie i nie zapyta:  „Dlaczego zacząłeś „heklować?”, to każdą zachęciło to, że miała z tego jakiś grosz, bez względu na to, czy była małą dziewczynką, czy nastolatką, czy dorosłą kobietą.

Są też panowie koronkarze?

Są panowie, którzy „heklują”, ale raczej faktycznie jest to zajęcie bardziej kobiece. W Polsce w ogóle jest bardzo duży podział na zajęcia kobiece i męskie. Polacy mają z tym duży problem. Jak ktoś się zajmuje czymś „damskim”, to już się go uważa za zniewieściałego albo on ma obawy, że go za takiego uważają. W historii było paru panów, do dzisiaj panowie „heklują”, ale nie chcą się ujawniać lub pokazywać w mediach, a nawet fotografować. Jest Dominik Legierski, który nie ma z tym problemu, pięknie „hekluje”, chodzi do nas na warsztaty razem z mamą, z zawodu jest kucharzem. Był jeszcze pan Michał Ptak, który razem ze swoją żoną przez 30 lat pracował dla cepelii i pojawił się w paru materiałach w Telewizji Polskiej. Ja wiem o wielu mężczyznach, ale nie chcą udzielać wywiadów, bo się trochę tego wstydzą.

Koronka mi się kojarzy z damską garderobą. Czy są też wyroby dla panów?

Powstają krawaty, muszki, muszniki, poszetki do butonierki, to właściwie od dawna jest robione. No i stringi męskie, bo są też męskie. A w ogóle pierwsze pytanie panów, którzy odwiedzają Muzeum Koronki, brzmi zwykle: „to gdzie są stringi?” i nawet dochodzi do takich śmiesznych sytuacji, kiedy przychodzi małżeństwo albo para i pan namawia panią, żeby je sobie kupiła, a ona mu mówi, że nie będzie miała gdzie w nich chodzić. Ja wtedy żartuję, że nie chodzi o to, żeby w nich chodzić, po prostu wystarczy się temu panu w nich pokazać. Więc to jest na pewno towar dla panów.

Czy jest z góry określony materiał, z jakiego koronki muszą być zrobione, skład nici?

Tak, od początku była tylko nić bawełniana, dziś najczęściej używamy polskiej nici Muza 50 Ariadny. Nić jedwabną stosują wykonując biżuterię Mariola Wojtas oraz Beata Legierska, bo to są te dwie panie, które używają tych najcieńszych nici. Największą popularnością cieszy się biżuteria Marioli Wojtas, którą niedawno otrzymała także Pierwsza Dama. Mariola w swoich pracach zawiera motywy tradycyjne, ale biżuteria już jest nowatorska, więc używa jedwabnej nici i kolorów. Tradycyjny pozostaje kolor biały lub kremowy, czasami pojawiał się czarny przy kołnierzykach czy rękawiczkach. Dopiero bielizna wprowadziła wielokulturowość, a potem te wyroby świąteczne, natomiast to nie jest tradycyjna forma.

Występują jakieś typowe wzory? Po czym poznać koronkę koniakowską?

Tak, wszystkie te motywy roślinne, kwiatki, listki, serduszka, motywy geometryczne – one wszystkie zostały wymyślone w Koniakowie i były przekazywane z pokolenia na pokolenie. One są bardzo charakterystyczne dla Koniakowa, także ich układ. Serwetkę zawsze robi się od środka w układzie kolistym, gwieździstym, symetrycznym, najczęściej w danym rzędzie, jeśli mówimy o okrągłej serwetce, powtarza się jeden motyw, a w każdym następnym jest inny. To bardzo typowe, ten ogrom różnych motywów oraz symetria. Nieważne, czy to jest kwadrat czy owal, zawsze wykonuje się to w układzie gwieździstym. Nie ma takiej nigdzie na świecie! Te motywy czasem są podobne, na przykład do wzoru irlandzkiego, tureckiego, rumuńskiego, ale układ jest wtedy inny, nie ma tej symetrii ani różnorodności motywów. Każdy rząd musi być inny i musi być właśnie taki, rosnący. Kolejny rząd od środka nie może być nigdy mniejszy od tego wcześniejszego. Często kobiety, które tutaj przyjeżdżają z różnych zakątków świata, żeby się tego nauczyć, to potem wracają do domu i stają na którymś tam rzędzie i nie wiedzą, co wymyślić dalej albo próbują komponować, ale ja od razu poznaję zachwianie proporcji. Jest w genach właśnie ta symetria, ten porządek.

A nie ma tutaj czegoś takiego, że da się poznać koronczarkę albo rodzinę, z której ona pochodzi, właśnie po koronce?

Oczywiście, każda koronczarka ma swoje motywy, które lubi, których używa. Jak pani przynosi swoje prace, to ja nie muszę jej widzieć, rozpoznaję ją po serwetce. To jest jak charakter pisma. Jedna koronczarka robi luźniej, inna bardziej zaciąga. Najtrudniej jest, kiedy dostajemy zamówienia, kiedy na przykład klient wybierze sobie serwetkę , która ma powiedzmy 60 cm i zamawia ich sto. By w miarę szybko wykonać zamówienie, to zlecam pracę paru koronczarkom, no i sytuacja jest taka, że z 60 cm może się zrobić nawet 40, bo koronczarka będzie tak zbijała te motywy, że zrobi ją aż o tyle mniejszą.

Jak potem postępuje się w sytuacji, kiedy robi się coś naprawdę wielkiego, jak tę serwetkę na targi Expo, przez więcej koronczarek?

Zawsze jest jedna koronczarka, która wymyśla wzory, kompozycję i jest odpowiedzialna za te motywy. To ona musi sobie dobrać takie koronczarki, które robią podobnie do niej. To muszą być jej córki albo wnuczki, inne pomagają jedynie w obróbce. Każdy motyw jest dodatkowo obrobiony, żeby to się wszystko spinało, to też jest charakterystyczne, że u nas jest coś takiego jak obróbka. W koronce irlandzkiej spina się motywy jeden do drugiego albo się je przyszywa na siatce.

Czy jest zainteresowanie „heklowaniem” i u osób w młodym wieku?

Młodzież wraca do „heklowania”, szczególnie młode dziewczyny, ale na pewno jest ich coraz mniej. A przez to, że jest ich coraz mniej i mniej czasu poświęcają na to, żeby zgłębiać tę tradycję, to w przyszłości będziemy mieć także mniej takich artystek, które będą w stanie komponować wzory. Dlatego ja wszystko fotografuję, bo na pewno Koniakowianki będą umiały obrabiać, natomiast nie wiem na ile będą potrafiły jeszcze za 150, 200 lat komponować. Natomiast widzę po tej działalność, którą prowadzę po tych trzech latach, że ma ona ogromny, ogromny potencjał i wielki wpływ na podtrzymywanie tej tradycji. Pięć, sześć lat temu, kiedy moja szefowa i ja pracowałyśmy w Gminnym Ośrodku Kultury w Istebnej, to ona cały czas twierdziła, że nie ma już koronczarek, że generalnie nikt nie „hekluje”, młodzież nie „hekluje”. Po otwarciu centrum, gdzie każdy może przyjść, pokazać to, co robi, gdzie prowadzimy warsztaty i spotkania z koronczarkami, okazuje się, że niektóre panie, które nawet 30 lat nie „heklowały”, zaczęły, bo stwierdziły, że w końcu jest gdzie to pokazać i sprzedawać. I one same mówią że następne rzeczy chcą znowu robić inne, nowe, bo po prostu je to cieszy. Więc mam nadzieję, że to będzie się w tym kierunku coraz bardziej rozwijało i właśnie wystawa w Dubaju, te liczne wystąpienia, promocja, ten wywiad ma dla mnie niesamowite znaczenie, bo dla koronczarek to będzie znów taki sygnał, że interesują się nami, chcą nasze wyroby i młodzież też to widzi, ich przekonuje ten medialny rozgłos. Koronka będzie coraz to droższa i w końcu będzie możliwe, by się z niej utrzymywać. Na chwile obecną jest tylko parę takich „zawodowych” koronczarek, ale rękodzieło jest coraz bardziej cenione.

A kiedy powstało to centrum, muzeum i ile w chwili obecnej posiada eksponatów? Jakie są w nim zawarte ciekawostki, może, na przykład najstarsza koronka?

Najstarsza koronka pochodzi z około 1930 roku. To jest duża serwetka zrobiona przez Zuzannę Golik, podarowana przez jej rodzinę do muzeum. Jest poszarpana, zjedzona przez mole, bo w czasie II wojny światowej, kiedy były bombardowania, schowano ją do szafy. Potem jej właścicielka zmarła i rodzina nie wiedziała, że ona tam jest. Natomiast taką ciekawostkę w moim muzeum stanowi wzornik na ścianie. Koronczarki, kiedy otwierałam to muzeum, to każda od siebie zrobiła jakiś swój ulubiony motyw. Są także suknie ślubne, no i serwetki. Jest ich dosyć dużo, ja je cały czas zbieram, poszukuję wzorów, motywów. Jak znajdujemy coś nowego, to koronczarki to heklują w trakcie warsztatów. Teraz też kończymy stypendium i Mariola Wojtas zrobiła wzornik pod tytułem Heklujemy Owocowy Sad, gdzie pokażemy różnice w grubości nici. Będą tam serwetki o różnych grubościach, z 200, 150, 80, 70, 50. To jest nowość od grudnia. No i oczywiście bardzo duża liczba fotografii pokazujących koronczarki, które zapisały się na kartach historii koronki koniakowskiej. Najlepszą kopalnią wzorów jest nasz sklepik. Jest tam dynamika ciągle żywa i w formach, i we wzorach. Tam cały czas koronczarki przynoszą swoje wyroby, dla samego sklepiku pracuje 250 koronczarek. Po prostu coś zrobią, oddadzą i same się wyceniają. Cały dochód ze sprzedaży idzie na fundację, którą założyłam, której jestem prezesem. Najpierw założyłam fundację w 2018 roku, potem otworzyłam centrum w 2019. Fundacja pozyskuje środki na całą działalność, kupuje eksponaty i właśnie ten dochód pozwala nam na wkład własny do różnych projektów. Mogłabym mieć firmę i po prostu tylko zarabiać, ale lepiej wszystko przekazać, by nam to zostało. To jest moja misja w tej historii. Z wykształcenia jestem antropologiem i etnologiem i kiedy analizuję przeszłość, to właśnie takie osoby, które zarabiały tylko dla siebie, szybko się albo wypalają, albo kończą, a potem nie ma nic. Więc myślę, że tak jest lepiej dla historii i dla pokoleń.

 

autor: Michaela Zormanová

24.04.2024
Katowice

1 maja wystartuje w Katowicach największe masowe wydarzenie sportowe tej wiosny. Jeden start z wyjątkowego miejsca jakim jest katowicka Strefa Kultury, dwa dystanse – każdy może wybrać taki, do którego jest w stanie się przygotować (5 km lub 21 km) i wreszcie dwie koszulki, dzięki którym na starcie biegacze utworzą barwy Górnego Śląska.

21.04.2024
Katowice

Od 26 kwietnia każdy chętny będzie mógł się przekonać jak działa autonomiczny pojazd Blees BB-1. Minibus będzie ponownie testowany na katowickim Muchowcu, tym razem z pasażerami na pokładzie. Kursy między parkingiem na Muchowcu a plażą w Dolinie Trzech Stawów, będą realizowane od poniedziałku do piątku w godzinach od 8:00-16:00. Z przejazdu będzie można skorzystać bezpłatnie.

02.04.2024
Katowice

Eksperci e-petrol przyznają, że prognozy cen na nadchodzący tydzień. Szacowane przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw na początek kwietnia wyglądają następująco: 6,50-6,61 zł/l dla 95-oktanowej benzyny, dla diesla 6,65-6,77 zł/l a dla autogazu 2,84-2,90 zł/l.

Reklama

spedycja w międzynarodowym i krajowym transporcie drogowym

najbardziej prestiżowy klub na Śląsku, cafe & cocktail bar

ekspozycja historie regionu Liptov i jego okolicy, jego architektury, ...

najstarsze muzeum narodowe w Polsce

wydawca programu i magazynu kultury dla GOP

znajduje się przy Soláni, w malowniczej okolicy Beskidów ....

jest wyspecjalizowaną firmą budowlaną działającą na terenie całej Republiki Czeskiej oraz krajów UE.

jest wojewódzką biblioteką publiczną o statusie naukowym...

jest grupą zrzeszającą szkół policealnych w prestiżowych kierunków sztuki i projektowania mody

organizacja miejska i organizator życia kulturalnego w miastu

Reklama

Frekomos

dle firemní klasifikace

Czechy, Kraj morawsko-śląski

Portal i-Region.eu

na podstawie doświadczenia

Czechy, Kraj morawsko-śląski

Portal i-Region.eu

na podstawie doświadczenia

Czechy, Kraj morawsko-śląski